środa, 24 sierpnia 2016

Moda na introwertyka

Moja przygoda z introwertyzmem zaczęła się, kiedy kilka lat temu byłem na zabój zakochany w jednej dziewczynie. Aby się jej przypodobać, starałem się do niej upodobnić - zacząłem po prostu postrzegać ludzi jako coś zupełnie niepotrzebnego; unikałem spotkań, bo wmawiałem sobie, że wolę przebywać tylko w swoim towarzystwie. Oczywiście po wielu miesiącach z sercem pokrytym wieloma bliznami postanowiłem ruszyć dalej w świat i stać się na nowo sobą - nie żałuję tej decyzji. Zapytacie: dlaczego ta miłosna wstawka? Otóż opowiem wam o czymś, co bardzo mnie od pewnego czasu mierzi...

Internet przeglądam regularnie od ładnych kilku lat. Niedawno, czyli jakieś dwa lata temu, zauważyłem pewną tendencję wśród internautów - chwalą się swoim introwertycznym usposobieniem, co jest, moim zdaniem, sprzeczne z naturą prawdziwych introwertyków. Bo gdzie jest sens całego zamknięcia w sobie, ze swoimi emocjami i uczuciami, kiedy ktoś wszystkim stara się pokazać, kim niby jest? Przecież to paradoks.

Kilka dni temu mój przyjaciel wysłał mi screenshota z aplikacji do "randkowania" - Tindera - bo też uznał to za ciekawy przypadek.
Skoro wolisz swoje towarzystwo, to po co chcesz poznać nowych ludzi?
Uznałem to za przezabawne, więc chciałem podzielić się z Wami moją radochą.

A piszę to wszystko, żeby wyrazić swoje obawy, że z 25% społeczeństwa, niedługo większość będzie deklarować się jako osoby ze skłonnościami introwertycznymi, mimo że nimi nie są. To, że ktoś (mówię tutaj o nieintrowertykach) siedzi w domu całymi dnia, nie odzywa się do nikogo i uznaje to za dobre, nie oznacza wcale, że tym introwertykiem jest. Taki ktoś jest po prostu człowiekiem bez pomysłu na życie, bez żadnych zainteresowań (oprócz chwalenia się, że nie lubi towarzystwa ludzi) - jest szarą, bierną jednostką, na której światu w ogóle nie zależy.

Brzmię czasem okropnie, wiem, ale jestem z Wami całkowicie szczery, bo po to założyłem tego bloga. W każdym razie uważam, że z ludźmi dzieje się coraz gorzej - zakładają maski i grają zupełnie inne osoby, niż nimi tak naprawdę są (prawda oczywista, ale do powtarzania i powtarzania).

A co Wy sądzicie o tej modzie? Piszcie śmiało komentarze, nawet te anonimowe, bo bardzo mnie ucieszyła aktywność z poprzedniego posta. Trzymajcie się i do następnego! ;)

7 komentarzy:

  1. Hmm, mało chyba wiesz o introwertykach. :)
    ". Taki ktoś jest po prostu człowiekiem bez pomysłu na życie, bez żadnych zainteresowań "

    Taki ktoś może chorować na depresję i/albo CFS (chronic fatique syndrome, zespół chronicznego zmęczenia, bardzo częsty przy chorobach przewlekłych). Albo na inną chorobę, która uniemożliwia mu aktywność. Albo mieć hobby, pasję, której oddaje się w zaciszu domowym: szydełkowanie, malowanie, pisanie ikon, czytanie, ba, może jest pisarzem, który każdą wolną chwilę poświęca na swoją powieść; albo genialnym uczonym, który pracuje nad swoją teorią i jest na niej zafiksowany.

    Mój przypadek: jest depresja, jest CFS, jest choroba przewlekła, nieuleczalna. Do tego jako DDA w dzieciństwie blokowano mi wyrażanie negatywnych emocji, trzeba było być zawsze radosnym, energicznym, żeby być "dobrym dzieckiem", smutek, złość były nieakceptowane. Kilka lat temu trafiłam na artykuł o introwertykach i odkryłam, że nie jestem ekstrawertykiem, jak zawsze siebie opisywałam. Czasami jestem duszą towarzystwa i bawię się do białego rana, łatwo nawiązuję kontakty, a czasami kontakt z ludźmi wysysa ze mnie całą energię. Potrafię spędzić weekend w domu, czytając książki i pisząc i nie odzywając się do nikogo - w ten sposób najlepiej się regeneruję. Innym razem jestem rozgadana jak katarynka, dyskutuję i kminię do późnej nocy. Przestałam się przejmować, że ktoś inny uważa, że powinnam, się zachowywać inaczej, bo zachowuję się tak, jak jest to dla mnie najlepsze i z czym czuję się najlepiej.

    Owszem, jest zapewne grupa osób, które uważają, że bycie "introwertykiem" jest modne, "cool" i pozują na zamknięte w sobie jednostki, najczęściej przerysowując cechy tej osobowości. Ale to jest margines, właśnie ten najbardziej widoczny. Tak jak kiedyś modne bylo być Emo.

    Tak więc - czy w związku z powyższym jestem "szarą, bierną jednostką, na której światu w ogóle nie zależy"? Czy to wszystko nie jest czarno-białe i każdy ma prawo być takim, jakim chce, a nie takim, jakim uważasz że powinien być?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem pewny, że zrozumiesz, iż mówiąc o osobach "bez pomysłu na życie, bez żadnych zainteresowań" nie miałem na myśli osoby z depresją czy też chorej. Nie mówiłem też o osobach, które mają hobby wykonywane w zaciszu domowym. W mojej głowie zrodził się obraz typowego anonka. Cytowana "szara, bierna masa, na której światu w ogóle nie zależy" to właśnie anonki. W poście omawiam to, co myślę o osobach, które na introwertyków się kreują. Po to właśnie stworzyłem tego bloga, aby wyrazić swój pogląd na tę sprawę. Nie jestem przeciwny prawu bycia kim się chce - ja po prostu wyrażam opinię na ten temat.

      Usuń
    2. Droga Gosiu swoim komentarzem udowodniłaś że sama posiadasz binarne postrzeganie rzeczywistości. Po pierwsze naukowcy już od dobrych kilkudziesięciu lat nie mogą zachowywać się jak introwertycy, teraz nad dowolnym zagadnieniem pracują interdyscyplinarne zespoły. Po drugie przedstawiony przez ciebie opis osobowości nie pasuje do opisu introwertyka tylko ambiwertyka.

      Usuń
  2. Widziałeś film Włodka Markowicza o introwertykach? Jestem ciekawa, co o tym myślisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... Chyba masz rację. To trochę przeczy sobie. Introwertyk, który udziela się publicznie... Tutaj coś nie pasuje. Oczywiście nie biorę tutaj pod uwagę ludzi, którzy pomimo swojego sposobu bycia starają się zmierzyć z trudnym wyzwaniem jakim jest jakieś wystąpienie publiczne na przykład. Co nie zmienia faktu, że podawanie się za introwertyka, pomimo, że się nim nie jest jest bez sensu. Po co udawać kogoś kim się nie jest. Szczególnie jeśli się jest zupełnie innym typem osobowości. Jednak nie słyszałam wcześniej, że bycie introwertykiem jest popularne... Co prawda zauważyłam jakąś grupę na facebooku, ale mimo to mam takie wrażenie, że może ktoś chce po prostu poznać ludzi takich jak on/ona, spotkać się lub wspólnie starać się być mniej wycofanym od reszty społeczeństwa (no dobra, może to ostatnie to nie). Wiem, że wygląda to dziwnie, ale może tak właśnie jest (nie wiem). Co do ludzi "bez pomysłu na życie, bez żadnych zainteresowań"... To zdecydowanie nie jest introwertyzm... Myślę, że tacy ludzie mają różne talenty, czy zainteresowania, ale są jakoś... Na przykład są zbyt leniwi, by cokolwiek zrobić. Tacy też są. I tutaj, jeżeli zwalić to na introwertyzm jest to bez sensu.

    Tak... No i to tyle w temacie ode mnie. Wybacz, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam chwili, by na spokojnie usiąść i coś napisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie ma co wybaczać ;) Bardzo mnie cieszy to, że też widzisz problem, który przedstawiłem w poście. Co do tego, że tacy ludzie też chcą poznawać podobnych sobie, to muszę się z Tobą zgodzić. Rozśmieszył mnie po prostu ten paradoks, że taka osoba garnie się do innych, mimo że z założenia nie powinna tego robić. A ludzie "bez pomysłu na życie, bez żadnych zainteresowań"? Leniwi - dokładnie!

      Usuń
  4. ja jestem aspoleczny od malego, moze za dzieciaka troche sie bawilem z rowiesnikami ale wolalem przebywac sam, moze za dzieciaka jest troche inaczej bo nie wie sie na tyle a teraz to jasno i otwarcie mowie, ze nie mam przyjaciol ani nie szukam, jak chce sobie pogadac to wejde na jakis czas, pogadam z 5-10 minut i mam dosc na kilka dni, a na zywo pogadam w pracy tez kilka minut, pracuje z ludzmi kilka lat i nigdy sie ich nie pytalem o zycie osobiste, nie interesuja mnie, nie rozmawiam z ludzmi bo nie maja mi nic ciekawego do powiedzenia, moze otaczam sie takimi ludzmi co albo pozjadali rozumy (moze ja tez) albo o bozym swiecie nie maja pojecia, siedze w domu bo swiat mnie tez zbytnio nie interesuje, nie musze sie niczym chwalic, ze gdzies pojechalem, jade dla siebie, moze juz wystarczajaco w zyciu widzialem i juz nie robi na mnie wrazenia cos nowego,
    ogolnie wszystko jest bez sensu, a moze mam depresje, moze moja dusza juz nie zyje a cialo dryfuje do konca dni

    OdpowiedzUsuń